Tak, magia świąt zaczynała się 6 grudnia! Budzisz się rano, ledwo otwierasz oczy i słyszysz jak coś szeleszcze w Twoim łóżku. Radość 200%! Otwierasz paczkę, z której unosi się zapach mandarynek i cieszysz się z nowej piżamy czy skarpet. Dzień mija Ci w szkole super szybko bo wiesz, że kiedy się ściemni idziesz do babci. A tam, w domu u dziadków, co roku zbiera się cała rodzina. Każdy się dziwnie uśmiecha, radość wręcz unosi się w powietrzu. Babcia robi najpyszniejszą herbatę na świecie – tą granulowaną, malinową lub cytrynową. W całej krzątaninie zdążysz podkraść granulki prosto do buzi, oczywiście wtedy, kiedy nikt nie patrzy. Ciocia coś szepce do mamy, wujek z tatą pośpiesznie wymieniają się spojrzeniami, a dzieci bawią się w najlepsze, obserwując i kodując każdy ruch dorosłych.
W najmniej oczekiwanym momencie słyszysz dzwonek do drzwi. Dziadek woła „idźcie otworzyć, ktoś przyjechał!”. Otwierasz drzwi i nie wierzysz w to, co widzisz! Masz przed sobą worki! Nie jeden – dwa, trzy! Pisk, krzyk – jak to, to On tu był? Gdzie jest, może jeszcze go zobaczmy? Ale Mikołaj podrzucił prezenty pod drzwi i zniknął.